Warning: Creating default object from empty value in /home/zapsiepi/domains/zapsiepieniadze.pl/public_html/wp-content/plugins/fastwp-redux-cc-extension/ReduxCore/inc/class.redux_filesystem.php on line 29
Dziewczyno, weź psa na kajak! - za psie pieniądze

około podróżnicze

Dziewczyno, weź psa na kajak!

19/08/2017

Tagi: , , , , , , , , , ,

Jussi lubi pływać. Lubi pływać na tyle, że jesienią i wczesną wiosną raczej nie chodzimy nad Odrę. Latem zresztą też coraz rzadziej spacerujemy nad Odrą, bo przeraża mnie śmietnik panujący na brzegach rzeki. Oczywiście, nauczyłam Jussi tego, że nie zawsze może wejść do wody, co nie znaczy, że ona przestaje próbować. Woda jest dla niej jak kryptonit.

Pomysł z kajakiem chodził mi po głowie od jakiegoś czasu, ale bałam się, że to trzydziestokilowe bydlęcie utopi nas obie. W końcu, przy okazji wizyty w Lublinie, odważyłam się. Ekipę miałyśmy doprawdy zacną. Ja i trzyletni labrador. Kumpela i trzylatek który swoją energia mógłby zasilać elektrownie. Obie zdeterminowane, obie przerażone. Obie uszłyśmy z życiem, nikt się nie wykąpał w Bystrzycy.

A teraz do rzeczy, jak popływać z psem w kajaku tak, aby (względnie) suchą stopą wyjść na brzeg? Odpowiedź poniżej:

Kajak z psem - to prostsze niż się wydaje

Dobra organizacja to podstawa

Na początek, dobrze wybierz trasę. Nasza była nie za długa, około dwie godziny, 8 kilometrów, druga połowa prowadziła przez zalew Zemborzycki. Większa część trasy prowadziła przez las, więc pies jechał w cieniu. Podczas spływu tylko jeden fragment był trudniejszy, kiedy trzeba było przeprawić się przez drzewo leżące w poprzek rzeki. Na szczęście pan z innego kajaku pomógł nam w tej przeprawie.

Po drugie, jeśli twój pies lubi pływać bardziej, niż słuchać się ciebie, weź większy kajak. Jedynka będzie ok, jeśli chcesz pływać z Yorkiem czy czymś do 10 kg, ale jeśli twój pies to połowa twojej wagi, nie rumakuj. Większy kajak jest stabilniejszy, więc jeśli bestia zdecyduje się jednak popływać, to wciągnięcie jej z powrotem będzie łatwiejsze w kajaku, który może solidnie przechylić się na bok, i nie nabrać za dużo wody.

Przy czym ja wiem, że one są cięższe, i że będziesz potrzebować więcej siły. Uwierz mi na słowo, lepiej zmęczyć się w ten sposób, niż próbując samej wdrapać się do kajaka na środku jeziora.

Trzecia zasada: wypływaj zwierza przed wejściem do kajaka. Nie gwarantuję ci, że to wystarczy, żeby powstrzymać go przed ponowną kąpielą, ale może trochę odwlec ten moment.

był nawet czas na drzemkę

Kajak z psem i komarami

Aha, mokry, pachnący rzeką/lasem/bobkami/trawą pies przyciąga komary. Komary i końskie muchy. Jeśli masz wujka wędkarza zapytaj go skąd bierze repelenty (wędkarze znają się na rzeczy), albo poproś, żeby kopsnął ci odrobinę. Przyda się! Jeśli znasz się na naprawdę dobrych repelentach, daj mi znać w komentarzach, bo mój się właśnie skończył 😉

Jussi, mimo dużego kajaka całą drogę siedziała mi pomiędzy nogami. Nie było to ani najwygodniejsze (mokra sierść WSZĘDZIE!) ani najbardziej wyważone rozwiązanie (labrador siedzi na jednym półdupku zawsze, i przechyla się na jedną stronę. Jeśli w rzece są prądy i znosi twój kajak na jedną stronę, uwierz mi, twój pies będzie o tym wiedział i chętnie dołoży ci balastu tak, że na koniec spływu jeden bicek będzie dwa razy większy niż drugi.) Aha, Jussi siedząc naprawdę blisko, stanowiła podpórkę dla wiosła. Ciężko powiedzieć czy to było dobre rozwiązanie czy wręcz przeciwnie.

Generalnie, taki sposób pływania ma same minusy poza jednym. Kiedy czułam, że woda przyciąga ją nieco mocniej niż zazwyczaj, ściskałam jej tułów nogami tak, że nie mogła się wysmyknąć. Wydaje mi się, że tylko dzięki temu skończyłyśmy tylko z czterema kąpielami (psa, nie moimi, psa!).

Tak naprawdę, przed startem powinnam zrobić jedną rzecz, o której nie pomyślałam. Mogłam wsadzić Jussi do kajaka suszącego się na brzegu, żeby obwąchała sobie wszystkie kąty i przetestowała miejscówki do siedzenia. Może też, jeśli miałabym więcej czasu (i chęci) mogłabym nauczyć ją wskakiwania do kajaka i wyskakiwania na komendę.

w poszukiwaniu idealnego wodorosta

A może jednak pies poza kajakiem…?

Jeśli chodzi o wodowanie, Jussi wykorzystała kajak tylko do tego, żeby lepiej wybić się podczas skoku do wody. Za to kiedy okazało się, że kajak jest szybszy od labradora, postanowiła wdrapać się na pokład. Tutaj ważna była taktyka. Dziobem zaczepiłam się w szuwarach, jedną ręką próbowałam trzymać wiosło, drugą pomóc wdrapującemu się psu wejść do kajaka. Bardzo pomogły mi w tym szelki, polecam takie, za które łatwo jest złapać jedną ręką. Póki co, zwykłe parciane są do takich zabaw idealne. Po trzech próbach miałyśmy ten trik na tyle wyćwiczony, że wsadzenie Jussi do kajaku dryfującego na otwartym zalewie było już tylko formalnością.

Jussi, poza tym, że kilka razy postanowiła zmoczyć rozgrzane futro, siedziała w kajaku bardzo grzecznie. Byłam trochę wystraszona kiedy zbliżałyśmy się do kaczek, czy innego ptactwa, ale mój pies spokojnie obserwował je sobie z odległości. Szczerze mówiąc, Jussi była bardziej zaciekawiona tym, co pod wodą, niż tym co na niej. Raz na jakiś czas wychylała się więc z kajaka, żeby złapać zębami jakieś apetycznie wyglądające wodorosty.

Póki płynęłyśmy Bystrzycą, spływ był bardzo przyjemny. Schody zaczęły się, kiedy wypłynęłyśmy na zalew. Po pierwsze, na otwartej wodzie kajakuje się źle. Po drugie, kiedy cel jest daleko, wydaje się, że całe to wiosłowanie jest psu na budę, i tak naprawdę stoisz w miejscu a nie płyniesz. Po trzecie, 8 kilometrów wiosłowania, z prawie 90 kilogramami na pokładzie daje jednak w kość.

Czasem nawet udało mi się zobaczyć coś więcej niż sierść

Radość z osiągnięcia celu jest ogromna, radość z dotarcia na brzeg bez wywrotki jeszcze większa. No i uwielbiam, kiedy Jussi jest tak potwornie zmęczona, że śpi w każdych warunkach i nic, ale to nic jej nie przeszkadza. Okazuje się, że kajak z psem to nic trudnego. Trzeba tylko pamiętać o ubraniu na zmianę (bo jak już wyciągniesz psa z wody, to on się na tym kajaku oczywiście otrzepie), spakowaniu rzeczy do jakiejś nieprzemakalnej torby, i zabraniu repelenta na komary.

 

Wybaczcie mi jakość zdjęć, do dyspozycji miałam tylko telefon,którego wodoodporności wolałam nie testować, a byłam zbyt przejęta spływem,żeby dbać o dobre kadry 😉

 

ZapiszZapisz

1 likes

Author

Stworzyłam tą przestrzeń aby dzielić się pasją, jaką jest specyficzny rodzaj podróżowania - podróżowanie z psem. Staram się ograniczać koszty i maksymalizować wrażenia.